4 powody, dla których warto iść zimą do ZOO.

Ciemno, szaro i ponuro za oknem. A do tego mokro, więc na razie odpuściliśmy sobie wycieczki na place zabaw, bo o ile zabawa w wodzie jest fajna, to raczej nie o tej porze roku. Chyba, że w ciepłym basenie.

Pisałam tutaj, że ZOO odwiedzamy z synem o każdej porze roku, tak więc wybraliśmy się w pewną grudniową sobotę oglądać zwierzaki.

Powodów dlaczego warto iść do ZOO o tej porze roku jest kilka. Najważniejszy i pierwszy to ten, dla którego prowadzę ten blog – taka wycieczka to wspólne z dzieckiem aktywne spędzanie czasu.

Powód drugi (paragon kasowy). Plus takiej wizyty widzę już od kasy – bilet tańszy niż w sezonie, a dalej jest już tylko lepiej. Powód trzeci to, to że jest bardzo mało ludzi odwiedzających o tej porze roku to miejsce. Nie ma tłumu, można wszystko spokojnie obejrzeć, wolno spacerować i cieszyć się ciszą. Nic nas niepotrzebnie nie rozprasza i nie ma szans, żeby się wzajemnie zgubić, a podczas spaceru nie boję się, że zostanę stratowana przez galopujących zainteresowanych małych i dużych. Możemy spokojnie stać przy każdym zwierzaku, czytać o nim i rozmawiać i nikt nas nie popycha i się nie rozpycha. Jest super, ale nie byliśmy oczywiście całkiem sami i cieszy mnie też to, że są inni rodzice, którzy także zamiast siedzieć w domu, zabierają zimą dzieciaki do ZOO. Było kilka takich rodzin i o to chodzi.

Minusy są też oczywiste, w postaci mniejszej liczby zwierzaków na zewnętrznych posesjach, które w letnie miesiące są chętniej przez nie oblegane, a część ze zwierzaków – i tu widzę podobieństwo do siebie – wykazuje nieco mniejszą chęć do aktywności fizycznej.

A oto dowód i zagadka – znajdź zwierzaka na poniższym zdjęciu. Podpowiem, że są dwa.

wp_20161217_12_51_44_pro

Czasem także trzeba się nieco rozebrać z zimowej kurtki i czapki wchodząc do pomieszczeń, w których stacjonują zwierzaki, a potem znowu się ubrać, ale daliśmy radę.

Zaczynamy wycieczkę zgodnie ze wskazanym kierunkiem zwiedzania od akwarium z imponującej wielkości rybą zwaną Arapaima z Amazonii.

wp_20161217_12_04_27_pro

I tu podam powód czwarty – pełna radość, zachwyt i zdziwienie mojego syna utwierdza mnie w przekonaniu, że ta wycieczka to świetny pomysł. Słyszę „patrz mama jaka dużaaa ryybaaaa.. o i jeszcze jedna” .

I co tu pisać więcej. Chodzimy po całym ZOO i oglądamy, czasem z bardzo bliska różne zwierzaki.

wp_20161217_13_10_04_pro

wp_20161217_13_02_31_pro

Przyznaję, że w zimowym apartamencie słoni czy małp, zapach jest daleki od zapachu pieczonego w domu ciasta, ale to również doznanie rozwijające zmysł węchu u malucha- jednym słowem – śmierdziii 😉 Już w okresie niemowlęcym dziecko potrafi rozpoznać ok. 10 tysięcy zapachów – tyle, co dorosły człowiek, więc również w trakcie takiej wizyty odkrywamy wspólnie ten niewidzialny świat.

Mieliśmy szczęście, bo król zwierząt zaszczycił nas i pokazał się nam w całej okazałości. Mój syn jednak umniejszył jego królewskość stwierdzając, że to chyba inne zwierzę, a jakie, to o tym przekonacie się jak obejrzycie do końca nasz poniższy filmik.

Mimo małych przekąsek w trakcie wycieczki, które mój syn pochłonął tak szybko, jak krokodyl dopada swoją ofiarę, okropnie zgłodnieliśmy.

20161217_131932

Poszliśmy zjeść obiad do Baru Mlecznego „Rusałka”, który mieści się zaraz na przeciw wyjścia z Parku Praskiego, obok Bazyliki katedralnej św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika w Warszawie.

Zjedliśmy, za cenę przyjazną dla portfela, duży i ciepły dwudaniowy obiad. Miejsce bardzo polecam, jedzenie było pyszne i jak to w barze mlecznym bywa, takie domowe, prawdziwe i w domowej porcji. A po takim jesienno – zimowym spacerze właśnie tego nam było potrzeba. I lubię takie klimatyczne miejsca.

wp_20161217_14_57_33_pro

Bardzo zachęcam wszystkich do wycieczki zimą do ogrodu zoologicznego.

Miejski Ogród Zoologiczny w Warszawie został założony w 1928 roku i zajmuje powierzchnię 40 ha. Ma w swojej kolekcji ponad 3,5 tys. zwierząt przedstawicieli ponad 500 gatunków, w tym około 40 objętych programem ochrony gatunków zagrożonych tzw. EEP (program realizowany przez europejskie ogrody zoologiczne). Więcej informacji możecie znaleźć tutaj.

Co z tego, że wielu zwierząt nie widzieliśmy. Przecież to nie jest ostatnia w naszym życiu wycieczka do ZOO. Spędziliśmy sporą część dnia aktywnie i razem. Czas spędzony razem, rodzinnie zawsze jest bezcenny. A wieczorem przy czytaniu książeczek na dobranoc, mój syn pełen jeszcze emocji, opowiadał mi i swojemu tacie, jakie zwierzaki widział i co robiły. I dodał „jutro też jedziemy do ZOO”.

Anka Parzyszek / dzieciakinatrzepaki.pl

Komentarze